Ateny mają trzy tysiące lat historii i są jednym z najmłodszych miast europejskich. Francuski pisarz Chatoubrinad w początkach XIX wieku zastał tu wieś – paręset lepianek pod Akropolem. Teraz dumnie piętrzą się kolektory i anteny satelitarne wystawione na dachach domów nie przekraczających wysokością zabytków Akropolu. Jak napisał Jan Parandowski,
„Ateny obarczone są wielką historią, są miastem nowoczesnym, gdzie obok wczorajszej dziewiętnastowiecznej architektury, powstają co dzień nowe domy, podobne do tych, jakie nowa myśl architektoniczna tworzy dziś w całym świecie”.
Zwiedzał Ateny pół wieku temu i spotykał turystów, których nic nie łączyło z tym miastem.
„Chcą powiedzieć, że mogą i umieją obcować tylko z miastem Peryklesa. Wyjeżdżają z Grecji tak jak przyjechali: nie mając pojęcia ani o jednym, ani o drugim”.
Szybko odbudowywane miasto zadbało o swoją tradycje.
Akropol, jak wskazuje na to nazwa (akros – najwyższy, polis – miasto) był w świecie antycznym najwyżej położonym wzgórzem na wysokości 157 m n.p.m. Obecnie najwyżej położonym wzgórzem w Atenach jest Likavitos [gr.: Λυκαβηττός].
Akropol w Atenach jest najsłynniejszym ze wszystkich akropoli.
JAKIE są ATENY w XXI wieku ?
Mieszkałam na ulicy Parthenon, stąd nie bez powodu mogłam, co chwile sprawdzać czy świątynia Parthenon stoi na swoim miejscu. A dokładnie interesowało mnie, jakie światło pada na doryckie kolumny, pod jakim kątem i dlaczego wprowadzili te krzywizny w kolumnach, które optycznie dają idealną prostotę.
„Kolumny narożne mają średnicę większą od innych, gdyż wystawione na pożerające działanie wolnej przestrzeni przy tej samej co inne objętości wydawałyby się zbyt smukłe”.
Mało, kto dziś wie, że budowle na akropolu były budowane z różnobarwnych marmurów. Na przykład Parthenon, którego obserwowałam z południowej strony wybudowano z z białego marmuru, uzyskanego z kamieniołomu w górach Pentelikon. Ściany zewnętrzne Erechtejonu zdobił fryz wykonany z sinoniebieskiego wapienia eleuzyjskiego, a postacie we fryzie z marmuru pentelickiego. Kopie sześciu Kariatyd znajdują się na Erechtejonie, a w Muzeum Akropolu tylko pięć oryginalnych dziewic ateńskich, jednej Anglicy nie chcą oddać. Propyleje, które prowadziły na Akropol wyróżniały się pięknymi malowidłami. W czasach rzymskich, napisał o nich w swym Przewodniku po Helladzie grecki geograf i podróżnik, Pauzaniasz.
ARGENTYŃSKIE TANGO w ATENACH
Wieczorem o 21 znaleźliśmy się w teatrze Herodesa Attyka, bogatego greka, który w czasach rzymskich zasponsorował Odeon. Przenieśliśmy się w miejscu i czasie. W miejscu to właśnie z tego powodu, że ciągnął nas tłum pięknie ubranych, pachnących kobiet i mężczyzn , który dystyngowanie wchodził po schodach na Akropol. Idąc za nim wiedzieliśmy po co i dlaczego nas tak tam ciągnie. Na schodach dziewczyny rozdawały ulotki, zazwyczaj nie biorę, po chwili czytałam otwartą w dłoni ulotkę o tangu argentyńskim, Tomek wziął o Straussie. Co przed nami ? Zasiedliśmy w 7 rzędzie, po chwili wszystkie – po najwyższe – miejsca były zajęte. A o 21.00 Odeon wypełniony był po brzegi, każdy wygładzony kamień okryty był dla wygodniejszego siedzenia płaską poduszką. Unosił się miły zapach mięty, kwiatów oraz ekskluzywnych perfum. Nad sceną wydobywały się gęste opary, jak z delfickiej pytii, zapowiadały, co może się stać, i co będzie, gdy się zacznie.
Z prawej kontrabas, następnie skrzypce, perkusja z lewej fortepian, szybko objęłam wzrokiem, by nie przegapić żadnego szczegółu. Po chwili usłyszeliśmy krótką informację po grecku i angielsku – zabronione jest by fotografować , filmować -. Nie wszyscy zrozumieli, bądź nie chcieli zrozumieć, co mnie wyjątkowo drażniło. Pewnie dlatego, że też bym chciała mieć kilka zdjęć z tego wydarzenia. Dziewczyny pilnie strzegły porządku i czasami interweniowały.
Była jednak wyjątkowa cisza, czasami przerywana oklaskami, nikt nie kichał, nie odchrząkiwał, nie kaszlał, nie smarkał. Otwarte niebo, kilka milionów gwiazd i bogowie greccy obserwowali nas z zazdrością 🙂 nie mogąc uczestniczyć w takim spektaklu. Z pewnością nie jeden udałby się następnego dnia w poszukiwaniu półboskich tancerek. Ale i nie jednego tancerza uchwyciłaby strzała erosa.
Operatorzy, scenarzyści, i wykonawcy wszystkim Wam dziękujemy. Światło reflektorów wkomponowane w argentyńskie takty, pokazywały w pełni ekspresję tancerzy. Tancerze zatrzymywali się w pozach hellenistycznych rzeźb, których każdy element ciała pulsuje życiem. Podłoga raz czerwona, przytupuje w czerwonej sukni, skąpej okrywającej talie i biodra. Podłoga fioletowa, rudowłosa dziewczyna skacze, dzika i nieujarzmiona. Tango to miłość, namiętność ukryta w tanecznym ruchu. Z utworu na utwór podwyższało się napięcie. Maria, która przybyła do Buenos Aires jako nieśmiała pensjonariuszka, z kuferkiem. Pięć kobiet w jednej Marii odmieniło niewinnego, białego aniołka, przeobraziło w czarną Marię. Ach te nogi krzyczeli w duchu mężczyźni. Ekspresja kroków, w górze i na ziemi nogi roztańczone. Mocne uściski i bliskie spojrzenie.
Na Akropolu długo mogłabym szukać turystów zaczytanych, wspominających historię miasta, podziwiających kunszt Fidiasza, czy wdzięcznych Peryklesowi za demokrację, ale zawsze kiedykolwiek jestem, są turyści. Kiedyś wystawiali, lub chowali się przed sfotografowaniem, teraz uśmiechają się do swoich smartfonów. W tle zawsze pozostają budowle Akropolu.
Ateny się zmieniają, żyją pełnią życia, dlatego lubię wracać do tego miejsca i szukać tego, co zostawiłam – odrobinę serca.