Do kogo na Zakynthos ?

Z Triestu do Patras dopłynęliśmy promem Minoan Lines. W Patras wsiedliśmy w nasz samochód i śpiesznie ruszyliśmy do kolejnego miejsca, by promem dopłynąć do Kefaloni. Chcieliśmy płynąć do pięknej, zielonej Kefaloni na Morzu Jońskim, ale porozrzucane gałęzie na drodze zatrzymały nas. Na Kyllini dokonaliśmy szybkiego wyboru: czy czekać dwie godziny na prom do Kefalonii czy wsiąść do tego promu, który stoi w porcie, ale za chwil e odpływa. I tak zaczęła się nasza grecka przygoda. Wyspy Morza Jońskiego przemierzał Odyseusz. Tam śpiewały syreny i tam czekała na niego Penelopa i Telemach.

Jak poruszać się po Zakynthos ?

Po Zakynthos jeździ się wąskimi, krętymi, drogami, nieraz zamiast znaku, kierunek wskazywał nam Grek, który zasiadał przed swoim domem i patrzył w dal, popalając fajkę. Inny Grek ściągnął nas z drogi, byśmy skosztowali jego domowej oliwy. Wszędzie rosną oliwki, po drodze muzea wyciskania oliwy, a niektóre gaje oliwne są na sprzedaż.

Na motorach jeżdżą wszyscy i ze wszystkim co się da. Na podstawie kilkudziesięciu przypadków stwierdziłam, ze zasadą jest, by nie wkładać kasków, jeździć w klapkach, zabierać ze sobą jamnika albo dziewczynę przyklejoną do pleców. Jedna dziewczyna zrobiła szczególne wrażenie, obejmowała chłopaka w pasie, jak i inne, ale z daleka wydawało się, że jest bez ubrania. Z bliska zauważyłam, że ma jeden pasek na pupie i jeden na plecach, włosy zakrywały troczki.
Kolega, którego jacht stacjonuje na wyspie greckiej i od kilkunastu lat pływa po wyspach mówi, że:

Grecja to ostatni wolny kraj.

Na Zakynthos pozwolenie na łowienie ryb jest niepotrzebne. Opłat za moringowanie nie ma. Nasz ponton stoi przyczepiony do opony. Tomek śpi spokojnie, choć pierwszą noc wstawał i sprawdzał, czy jeszcze stoi.
Każdy kto chce, jest uprawniony do wypożyczenia łodzi do pływania po morzu.

 

Zapachy i smaki

Mieszkamy nad Taverną u Nikolaosa. Wieczorem pachnie smażonymi rybami, warzywami, wokół rośnie oregano, majeranek, słodka macierzanka. Usypiamy kołysani szumem fal przerywanym odgłosami cykad.
Nikolaos codziennie przygotowywał nam greckie przysmaki: sałatkę grecką, bakłażany zawijane serem w sosie papryczkowym, szaszłyki z miecznika z papryczkami i cebulką, mule na różne sposoby z serem, w sosie pomidorowym, z białym winem, kefalides (klopsiki cielęce) w sosie pomidorowym, tsatsyki, suwlaki (szaszłyki z kawałków jagnięciny), musakę. Jedliśmy musakę mięsną i bezmięsną, na warstwie ziemniaków ułożone są bakłażany albo zmielone mięso a całe danie okryte jest pierzynką z sosu beszamelowego.

Jak było u Nikolaosa ?

Polubiliśmy rodzinkę Nikolaosa. Starsza córka Marina była bossem, przyjmowała pieniądze, rozliczała się z ojcem, wydawała wszystkim polecenia. Gdy chcieliśmy zapłacić za pięć dni do przodu, nie była zainteresowana. Wolała byśmy zapłacili na koniec pobytu. Młodsza córka Nikolaosa, Denia miała uśmiech na twarzy ale w oczach smutek. Restauracja była piętrowa. Kuchnia była na górze, wszystkie dania dla gości trzeba było roznosić. Denia codziennie wchodziła po schodach i schodziła z nich około pięćdziesiąt razy. Pracowała bez odpoczynku. Poruszała się powoli w te upalne dni. Jednego dnia była bardziej ożywiona, gdy przyjechał jej chłopak, który studiował w Atenach. Wtedy przez cały dzień pomagał jej w tawernie. Potem znów Denia tęskniła za chłopakiem i za życiem w Atenach i chodziła bardzo powoli.
Nikolaos co wieczór wychodził na ulice i zwoływał gości, w między czasie podchodził do nas, podziwiał samochód i chciał, by mnie Tomek pocałował ot tak, by było wesoło. Albo mówił:

no pesze, no problem i dotykał palcami ust, robił dziubek i imitował pocałunki, jak wykonywał te gesty zamykał oczy.

Codziennie powtarzał te same słowa i gesty, jak schodziliśmy na śniadanie i potem przychodziliśmy na kolację. Po kilku dniach zapytał się nas młody Grek, który pomagał w gospodzie:

Czy wiecie, co to oznaczają słowa Nikolaosa ?

I wtedy dowiedzieliśmy się:

Nie martw się, że nie ma ryb, masz swoją rybkę i całuj się z nią.

Na Zakynthos Tomek codziennie wyruszał na ryby, zabierał ze sobą wędki, kołowrotki i płynął. Kilka razy nawet wybrałam się z nim, ale raczej modliłam się, by żadna rybka ani tym bardziej syrenka nie pływała z nami w naszym pontonie, który nie był duży, a fale na morzu były wysokie. Jak odjeżdżaliśmy dostaliśmy od Nikolaosa pięć litrów oliwy i trzy litry wina.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *