Góry Semien

Wznoszą się w północnej Etiopii. Nazwa Semien/Simien w języku amharskim znaczy północ. Od południa, wschodu i północy góry otaczają doliny rzek Menna i Takaze. Najwyższe szczyt w górach Semien sięga 4543[1] m. n.p.m. nazywa się Ras Daszan/Ras Dejen/Ras Dashan co oznacza w języku amharyjskim – główny strażnik/naczelnik. Niższe szczyty to: Biuat  o wysokości 4437 m n.p.m. i Abba Jaried sięgający 4460 m n.p.m.

Kalendarz w Etiopii

Wycieczka w góry zaczęła się już od miasta Gonder. Kierowca czekał na nas o 9.00 rano przy hotelu. Zawsze był zdyscyplinowany i przychodził punktualnie. Na ścianie w recepcji wisiał zegar, gdy wychodziliśmy wskazywał godzinę 3.00. Ten zegar chodził prawidłowo, ponieważ według czasu etiopskiego była dopiero 3.00 godzina dzienna. Kalendarz etiopski bazuje na kalendarzu koptyjskim, który z kolei opiera się na kalendarzu egipskim. Według kalendarza etiopskiego rok składa się tak samo jak w kalendarzu gregoriańskim[2] z 12 miesięcy. Jednak nie ma tej samej ilości dni, w Etiopii miesiące mają po 30 dni oraz jednego miesiąca grupującego pozostałe 5 dni, a w roku przestępnym dodaje się 6 dni. Doba zaczyna się ze wschodem słońca. Dzieli się na 24 godziny liczone dwa razy po 12 godzin dziennych i nocnych. Pierwsza godzina doby wypada na godzinę 7:00 czasu wschodnioafrykańskiego (EAT). Godziny dzienne trwają do godziny 18:59 według EAT, a o 19:00 czasu wschodnioafrykańskiego zaczyna się pierwsza godzina nocna czasu etiopskiego[3].

Park Narodowy Semien

Dotarłam do wysokości 3200 m n.p.m. Charakterystyczną cechą rzeźby tych gór są rozległe płaskowyże i szczyty o płaskich wierzchołkach. Między nimi na wąskich grzbietach sterczą ostre iglice skalne. W okresie deszczowym spływają liczne cieki w wyżłobionych skałach, które ukształtowały wąwozy i jary. W wyższych partiach gór, gdzie niekiedy zdarzają się nawet opady śniegu, występują reliktowe lasy iglaste, sięgające do wysokości ok. 3000 m n.p.m. Gatunki zwierząt charakterystyczne dla tego obszaru to ssaki – koziorożec abisyński, dżelada brunatna, szakal etiopski i ptaki – orłosęp brodaty, kruk grubodzioby. Od 1969 roku obszar gór Semien o powierzchni 220 km² jest chroniony jako Park Narodowy Semien, a w 1978 roku został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Okolice Debark

Dojechaliśmy do Debark. Do naszego auta wsiadł Irga (jego imię znaczy czyniący pokój) miał nas chronić przed lampartami, tak powiedział nasz przewodnik Yalew, którego imię w języku gyyz znaczy życzenie. Miasteczko jest pełne ruchu, mężczyźni, kobiety, dzieci – wszyscy handlują, sprzedają, kupują. Pod pachami noszą kury, baranki. Na wozach drabiniastych ciągniętych przez osiołka przewożą worki ze zbożem. Po ulicy chodzą krowy, kozy, osły, muły prowadzone przez mężczyzn w turbanach na głowie, kobiety ubrane w chustach, a dzieci z odkrytymi głowami. Zajrzałam dalej za ulice, tam stały ściany zagród. Przez wysoki płot z palików prześwitywały rogi krowy. W dali za zagrodą stała młoda kobieta, to był jej dom. W drodze z Debark widziałam żołnierzy z długą bronią, kontrolowali liczbę osób w mini busach, Tuk-tukach. W jednej z ciężarówek stali w środku wraz z ludźmi. Z Yalewem i Irgą jechaliśmy z Debarku w góry. Gdy wyjechaliśmy już poza miasto cały czas fotografowałam, filmowałam, chciałam uchwycić każdy element życia tych ludzi. Był to świat dla mnie bardzo odległy od jakichkolwiek wyobrażeń. Polska wieś już od kilkudziesięciu lat jest bogata w narzędzia przyśpieszające prace ludzi. W tym regionie ludzie muszą liczyć tylko na siebie. Młody chłopak z wielką czapką siana na głowie, trzymał je obiema rękami, by dojść do domu i jak najmniej stracić tego co trzymał. Kobiety na plecach dźwigały worki ze zbożem. Może nawet jedna z nich była młodą dziewczyną, w jej wieku w Polsce dziewczynki noszą jeszcze plecaki z książkami. Ona jednak miała o wiele trudniejsze zadania, by przetrwać, by jej rodzina miała co jeść, musi ciężko pracować od najmłodszych lat. Taki widok nie nakłaniał mnie do optymizmu, ale raczej obciążał odpowiedzialnością za tych ludzi.

Spacer po górach

Gdy wysiadłam z samochodu poczułam zimny, górski wiatr. Było słonecznie, ale z powodu wiatru miałam oprócz sukienki narzutkę zarzuconą na plecy. Irga miał chustę na szyi i był ubrany w mundur, Yallew miał długie spodnie i koszulę dżinsową. Tomkowi nie było zimno, przez cały pobyt w górach chodził w krótkich spodenkach i w koszuli z krótkim rękawem. Nie wspinaliśmy się po górach, spacerowaliśmy po górach. Yallew opowiadał mi o wszystkich roślinach, jakie zwracały moją uwagę. Od samego początku schylałam się do pachnącego tymianku. Potem zachwycały mnie krzaki drzewa świętego Jana, róża abisyńska i erica arboria, która jest pod ścisłą ochroną. Interesującym okazem jest roślina, której owoce i nazwa to nic innego jak zielone pomidory, ale jest to niejadalny owoc. Służy góralom etiopskim do prania ubrań. Zanim zauważyłam owoc pomidora, zainteresowanie moje przykuły duże kolce wystające na rozłożystych liściach. Owoce przypominały bardzo pomidory, ale te owoce nie są jadalne. Z chęcią wróciłabym tam i chciałabym się wspiąć na Ras Daszan. Jeszcze tego samego dnia wracaliśmy do Gonder, kierowcy zależało, byśmy wyjechali z Debark jak najszybciej. Dopytywałam dlaczego ? Powiedział, że zdarza się, że dzieci wracające ze szkół w ramach zabawy rzucają kamieniami w samochody turystów. Wróciliśmy do Gonder bezpiecznie.

[1] Podana wysokość pochodzi z Wikipedii. Natomiast nasz przewodnik Yalew przekazał mi, ze wysokość najwyższego szczytu wynosi 4550 m n.p.m. to jest 14,928 ft.

[2] Kalendarz gregoriański obowiązuje w Polsce od 1582 roku.

[3] Podział na godziny nocne i dzienne nie nastręcza praktycznego problemu, ponieważ w Etiopii różnica czasu między najdłuższym, a najkrótszym dniem roku wynosi jedną godzinę. Czas zmroku i świtania jest niezwykle krótki, a wschód słońca następuje zawsze w pierwszej godzinie czasu etiopskiego. W Polsce różnica pomiędzy najdłuższym i najkrótszym dniem roku wychodzi ok. 8,5 godz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *