Nie ma. Nie ma na skalistej wyspie naturalnych źródeł słodkiej wody. Woda jest poprowadzona przez rurociąg z Peloponezu. Można skojarzyć Hydra i Hydor (H2O) brzmi podobnie. Woda słona i woda słodka „prawie” jest to samo.
Nie ma też samochodów, motorów, rowerów, quadów, które są charakterystycznym transportem na innych wyspach greckich.
A jak się poruszają mieszkańcy, turyści ?
– Powoli,
– pieszo,
– konno,
– osiołkiem.





Za to katamaranem flying cat dopłynęliśmy do portu bardzo szybko. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam: amfiteatralna XIX wieczna zabudowa, wąskie uliczki, pełno kwiecistych krzewów, w porcie liczne statki, łódki, wypożyczalnie łódek, wszystkie blisko siebie.
Co do cumowania najlepiej opowie o tym Kapitan Kasperaszek. „Wyspa Hydra dysponuje bardzo małym, a w sezonie bardzo zatłoczonym portem. Ten brak miejsca wymusił na żeglarzach sposób cumowanie, na tzw. „tratwę”” http://sailing.org.pl/article/zeglarstwo-morskie/grecja-z-kapitanem-kasperaszkiem-przewodnik-dla-zeglarzy—zatoka-saronska.
Na wzgórzach co parę metrów umiejscowione są czarne armaty. Odstraszają, przypominają czasy wojny. Na murze czerwone serce i napis refugees welcome organizacja, która organizuje zakwaterowanie uchodźców w domach i nie tylko tym się zajmuje. Promują na wyspach, w naszym kraju również działa ta organizacja. Czy mają prawo wypowiadać się za wszystkich ? Ponieważ hasło, jakie głoszą, jest jednoznacznie odczytywane. Co na to Grecy ? Jedni – tak, drudzy – nie, ale z przewagą i zrozumieniem na – tak, że trzeba pomóc uchodźcom.



Wszystko co zobaczyłam, było zaprzeczeniem tego, co słyszałam o tej wyspie. Każdy widzi inaczej, ale aż tak ? Piotr powiedział, „Hydra to miejsce rozrywkowe, są tam liczne dyskoteki”. – „Surowe i pozbawione życia skały” powiedziała Ania.
Na portalach przeczytałam, że „jeżdżą po wyspie tylko karetki pogotowia”. W jednej z książek, że „jedynymi pojazdami na wsypie są dwie ciężarówki należące do władz miasta”. Nie dotarło do mnie, może dlatego, że nigdy nie widziałam Hydry.


Nikt jej nie zachwalał, Spyros radził, by zobaczyć. Wyobrażałam ją sobie, jak Maltę: głośną, bogatą, pełną turystów. Kilka określeń, kilka krótkich zdań potrafi nam stworzyć obraz w głowie, usłyszeć hałas, poczuć zapach inny, niż w rzeczywistości. To wyobraźnia, która nas wzbogaca i zwodzi.

Jedyne co się potwierdziło, z tym co przywiozłam z sobą płynąc na wyspę to mała liczba drzew. W samym porcie na pewno jest więcej domów, niż drzew. Może w innej części wyspy jest inaczej. W pobliżu portu widziałam dużo pięknych, kolorowych, ale opuszczonych domów. Spacerując i mijając mieszkańców czułam, że życie na tej wyspie nie jest łatwe.
Wskazówki praktyczne:
Z pewnością polecam Hydrę na co najmniej jeden dzień. Z Poros na Hydrę 25 Euro na osobę w dwie strony katamaranem flying cat. W jedną stronę płynęliśmy 40 minut, a z powrotem 25 minut. Można też płynąć taxówką. Można swoja łodzią, ale wtedy najlepiej poczytać na stronie u kapitana.
Wokół portu znajduje się dużo restauracji , warto zatrzymać się w spokojnej tawernie. Polecam wejść do miasta, nie zostawać w restauracjach, których wiele blisko morza, ale oddalić się, poszukać miejsca, gdzie jadaja mieszkańcy wyspy. Jest taka jedna tawerna, która zrobiła na mnie wrażenie, nazywa się Tawerna Ksere Elia Douskos, założyli ją w 1825 roku, profesjonalni kelnerzy podają dobre, greckie dania. I są godziny sjesty, co jest rzadkością w Grecji.
