Kobieta w Tangerze

Turysta już od przyjazdu myśli o powrocie do domu. A podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci.

Te dwie skrajne postawy do zwiedzania i poznawania świata zmuszają do myślenia. Moim zdaniem ważne jest, by znaleźć złoty środek. Lubię, gdy podróż w nieznane prowadzi rozsądek, ale gdy jej towarzyszy olbrzymia ciekawość. Cytowane słowa pochodzą od bohaterki filmu„ Pod osłoną nieba” Bernarda Bertolucciego. Twórca malowniczych obrazów, który akcję jest w stanie przekazać bez słów, prowadzi po Tangerze i słonecznej Saharze trójkę przyjaciół z Nowego Jorku. Film powstał na podstawie książki Paula Bowlesa, który mieszkał ponad 50 lat w Tangerze. Tanger odwiedziliśmy w 2015 r. Inność i różnorodność spotykałam na każdej ulicy. Zwracałam uwagę na strój kobiet, bo sama musiałam dostosowywać się do zwyczajów szczególnie do stroju, w jakim można było w tym kraju się poruszać po ulicach. Przywołam z pamięci taki kadr: dziewczyna w hidżabie, obok chłopak w dżinsach i t’shircie z i’Phonem z prawej strony a lewą ręką przyciska ją do siebie. W Polsce jest duża dowolność ubierania się. Kobiety ubierają się tak, jak lubią. Nie ma ograniczeń do długości spódnic, odsłoniętych dekoltów czy długości rozporków w sukience. Ludzie w Polsce maja bardzo dużą tolerancję do stroju, a zarazem są przestrzegane zasady stroju odpowiedniego do teatru, czy klubu sportowego. Wieczorami po Tangerze można było zobaczyć więcej samotnych kobiet, ale te zazwyczaj ubrane były w niqab – z zasłoniętymi twarzami tylko z wycięciem na oczy patrzyły na świat. Mieszkając w Tangerze zapomniałam o spódnicach do kolan, spodenkach krótkich, ubierałam tylko długie, przewiewne sukienki. Siedem dni tam spędziliśmy. Na jeden z obiadów poszliśmy do Grand Hotelu, w którym recepcjonista oznajmił nam, że mieszkał tu malarz Henri Matisse. Widok z dachu hotelu rozpościerał się na budynki świeckie i meczety wokół były palmy i azalie oraz widok na Cieśninę Gibraltarską. Malarz w Maroku przebywał w latach 1910 -1913. Pozostawił swój obraz Tangeru na płótnach zatytułowanych: Tryptyk marokański: Widok z okna w TangerzeZora na tarasie i Brama kasby. Po powrocie do naszego hotelu Palais du Calife  wybraliśmy się na spacer po plaży. Towarzyszyły nam koty, łasiły się do nóg i przymilały. Z każdą falą przypływały długie wężowate wodorosty. Nad ranem leżały na piachu pozbawione morskiej energii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *